U naszych przyjaciół w Siegburgu
Wymiany szkolne to jedne z najprzyjemniejszych wycieczek. Kształcimy dzięki nim język, zawieramy nowe znajomości, ale przede wszystkim poznajemy kulturę. I to wszystko z bliska, bo w ramach takiej wymiany mieszkamy u rodzin, razem z naszymi rówieśnikami. Tak też było i tym razem, kiedy grupa 10 naszych licealistów wraz z paniami : Małgorzatą Naglik i Małgorzatą Pędlowską – wyruszyła 6 grudnia na tygodniowy pobyt do Siegburga, na uczniowską wymianę z partnerską szkołą – Gymnasium Alleestrasse.
Oto relacja naszych uczniów opracowana przez Agatę Chłopecką z klasy II B.
Po przyjeździe i po krótkim odpoczynku wybraliśmy się z naszymi partnerami z wymiany na świąteczny jarmark, który jest inny niż wszystkie, ponieważ w Siegburgu jest w średniowiecznym stylu. Mieliśmy okazję podziwiać piękne średniowieczne stroje kupców i handlarzy na stoiskach oświetlonych przede wszystkim świecami i pochodniami. Na scenie na rynku odbywały się pokazy kuglarzy, zabawy z ogniem. Wszyscy zgromadzeni bardzo dobrze się bawili. Jarmark świąteczny to okazja do wyjścia z domu, spotkania się z przyjaciółmi, rozkoszowania się grzanym winem, miodem pitnym oraz „Bratwurstem”
Wtorek, 8.12. spędziliśmy w Siegburgu. W szkole zostaliśmy przywitani przez wicedyrektora, pana Thomasa Czaję . Nasz opiekun, pan Holger Burda oprowadził nas po szkole. Jest naprawdę ładna i bardzo duża. Wielkie wrażenie wywarła na nas sala koncertowa. Uczniowie wystawiają tam swoje przedstawienia teatralne, chór koncertuje. Szkoda, że my nie mamy takiej. Klasy są duże, jasne, w formie ośmiokątów. Szkoła ma swoją stołówkę, ale też kuchnię, gdzie odbywają się zajęcia. Tam właśnie przed południem wspólnie z naszymi gospodarzami piekliśmy świąteczne ciasteczka i robiliśmy gorący sok winogronowy. Każdemu z nas bardzo podobała się ta część programu, to była świetna zabawa! Tam też odbyło się spotkanie z panią dyrektor szkoły Margret Sagorski. Następnie udaliśmy się do ratusza, gdzie zostaliśmy przyjęci przez burmistrza Siegburga, który mile wspominał wcześniejsze wymiany z Bolesławcem. Mieliśmy również okazję spotkać się z przewodniczącym Heimatstube. Peter Börner, starszy, bardzo miły pan, wywarł na nas duże wrażenie, z dużym zaangażowaniem opowiadał o pracy, jaką wykonuje na rzecz tego stowarzyszenia.
Następnego dnia wybraliśmy się do Bonn, gdzie zwiedzaliśmy miasto i dom Beethovena, Pani przewodnik opowiedziała nam o jego życiu i twórczości. Muzeum warte zwiedzenia, nie wszędzie można zobaczyć „aparaty słuchowe” z tamtych czasów, jakimi ratował się głuchnący mistrz.
Zwiedziliśmy również Kolonię. To ogromne miasto zachwyciło nas swoim klimatem, a katedra kolońska okazała się niesamowita. Zwiedziliśmy ją od podziemia aż do 47 metra, byliśmy najwyżej, jak było można. Wyżej wznosiły się już tylko wieże niedostępne dla turystów. Po zejściu z takiej wysokości wybraliśmy się na obiad do typowej niemieckiej restauracji Brauhaus i mogliśmy tam wybrać i spróbować prawdziwie niemieckich dań.
W piątek, zmęczeni już całym tygodniem zwiedzania, wybraliśmy się jeszcze w góry Siebengebirge. Do malowniczego miasteczka Königswinter dojechaliśmy koleją. Tam pokonaliśmy trasę 4 km wchodząc na wzgórze Drachenfels. Uwieńczeniem i nagrodą za wysiłek były kakao, kawa i ciasto w kawiarence w Königswinter .
Ostatni dzień był pełen smutku przed odjazdem, trudno było rozstać się z naszymi niemieckimi przyjaciółmi, jedni zżyli się bardziej, inni mniej, ale z pewnością każdy trochę żałował, że trzeba już było wyjeżdżać. Bo program programem, ale wspólnie spędzane wieczory pozwoliły nam poznać naszych rówieśników, ich życie w rodzinach i poza nimi, w gronie przyjaciół.
Tekst Agata Chłopecka (kl. II b)
Zdjęcia Kinga Buryło (kl. II c)