Polecamy – wasze recenzje

Polecamy – wasze recenzje

 

Zawsze, gdy ktoś mnie pyta, jaka jest moja ulubiona książka, odpowiadam „Gwiazd naszych wina” autorstwa John’a Green’a. Wracam do niej co kilka miesięcy, chcąc znowu doświadczyć historii Augustusa Watersa i Hazel Grace. Właśnie ta powieść była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autora, którym od lat jestem zachwycona. Jednym z najlepszych aspektów tego dzieła jest jego realizm. Nie jest to kolejny beztroski romans, ale surowa, odważna, głęboka historia. Autor nie boi się trudnych, delikatnych tematów. Wychodzi im naprzeciw, dzieląc się swoimi wartościowymi, skłaniającymi do refleksji, wnikliwymi przemyśleniami. Hazel Grace to nastolatka cierpiąca na białaczkę. Pomimo eksperymentalnego leczenia, oczywiste jest, że dziewczynie nie pozostało wiele czasu. Jej rodzice wciąż walczą o życie córki, chociaż ona sama pogodziła się już z wizją śmierci. Po stwierdzeniu klinicznej depresji u Hazel, zostaje ona zapisana do grupy wsparcia dla młodzieży z białaczką, w której spotyka Augustusa. Dziewczyna nigdy nie myślała, że się zakocha, dopóki nie poznała Gusa. Chłopak odwzajemnia jej uczucia i pomimo wyścigu z czasem, jaki został na nich wymuszony, angażują się w relacje. – Wyjazd do Amsterdamu, trudne wyznania, metafora Augustusa z papierosem (Wkłada papierosa do ust, ale nigdy go nie zapala, pozbawiając go mocy zabijania – jest to próba buntu i odzyskania kontroli) Zamiast planować niepewną przyszłość, skupiają się na teraźniejszości. Ich uczucia są szczere, prawdziwe. Dwoje nastolatków wciąż wiszących na krawędzi życia i śmierci, walczących z rakiem. Gwiazd naszych wina jest niepowtarzalna i według mnie, absolutnie zasługuje na uznanie, jakie zdobyła. Ważnym motywem w książce jest pogodzenie się z własną śmiertelnością. Ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Właśnie to jest jej największym atutem.
Gabriela Gortych klasa IIIA

Folwark zwierzęcy George’a Orwella jest jedną z najważniejszych książek w moim życiu. Już od początku byłam zaskoczona, jak w prosty sposób autor potrafi przekazać alegorie i poruszyć ważne i jednocześnie trudne tematy na świata. Głównym wątkiem książki jest to, jak zwierzęta po wypędzeniu człowieka dochodzą do władzy jako rzekomo równouprawniony folwark, który z biegiem czasu nie jest jednak tym, na czym tak bardzo im zależało. Bardzo lubię w tej powieści, jak pod buntem zwierząt i powstawaniu nowej, równoprawnej społeczności kryje się duża krytyka wymierzona głównie w stronę komunizmu, dyktatury i tym, jak ludzie potrafią być z natury podatni na wpływy władz czy chociażby pojedynczych grup lub osób. Ważnym dla mnie cytatem w całym dziele jest „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych“ ponieważ, według mnie, ukazuje właśnie, że mimo sprawiedliwości społecznej zawsze znajdą się ci, którzy będą chcieli mieć więcej władzy. Książka zrobiła na mnie przeogromne wrażenie nie tylko pod względem tematyki, czy dość przystępnego języka, ale i tym jak George Orwell potrafił w sposób odważny być wierny swoim przekonaniom i wartościom. Uważam, że każda osoba powinna przeczytać tą książkę chociaż raz w życiu, ponieważ jej przesłanie będzie wciąż aktualne mimo zmieniających się czasów, a ja będę jeszcze wiele razy do niej wracać, bo z wiekiem można wyciągnąć z „Folwarku zwierzęcego“ coraz nowsze i poważniejsze wnioski.

 

Natalia Maciąg kl. 3B

 

Po książkę W. Brucenta Camerona Był sobie pies sięgnęłam ostatniego lata. Jej okładka nie wyglądała jakoś specjalnie – widniał na niej zwykły pies, lecz jego słodko – gorzka historia kryjąca się w jej wnętrzu wzruszyła mnie ogromnie. Powieść ma około 400 stron, nie zdarza mi się często takie czytać. Zazwyczaj nudzą mnie w połowie, gdyż przebiegu wydarzeń można odczytać, co się stanie dalej. Dzięki tej powieści spojrzałam na swojego pupila inaczej.

Opowiada ona o psie Bailey’u, który umiera, ale po śmierci odradza się. Próbuje odkryć swoją część istnienia, kiedy znajduje go chłopiec o imieniu Ethan. Dzięki niemu Bailey poznaje radość w swoim życiu. Chłopiec i pies przeżywają razem różne przygody, stają się najlepszymi przyjaciółmi. Razem dojrzewają, przechodzą przez różne perypetie, kolejne radości i boleści. Po kilkunastu latach Bailey traci życie. Jednak znowu pojawia się na świecie, próbując odkryć cel swojego istnienia.

Książka pod względem fabuły jest świetna, połączenie fantazji i realizmu bardzo mnie wciągnęło. Pisana w pierwszej osobie z pozycji psa, dzięki czemu można było sobie wszystko dokładnie wyobrazić. Podczas jej czytania nie raz uroniłam wiele łez. Każda z jej stron kryje w sobie drugie dno i daje nam ważne przesłanie. Kierowana jest do osób, które właśnie straciły swojego pupila i nie mogą sobie z tym poradzić. Dedykowana jest bardziej nastolatkom niż dzieciom, ponieważ te mogłyby nie zrozumieć trudniejszych tematów, które się w niej pojawiły.

Autor również zadbał o ciekawą warstwę językową tekstu. Nie jest on monotonny dzięki słownictwu, które zostało tam użyte. Czytając ją, uczymy się ciekawych słów, które możemy później użyć w rozmowie. Interesujące jest również to, że po raz pierwszy spotkałam się z dwoma całkiem oddzielnymi spojrzeniami na świat – z perspektywy psa i człowieka.

Choć ta historia pełna jest zabawnych momentów i przedstawiona jest z punktu widzenia zwierzęcia, kryje w sobie głęboką lekcję o bezwarunkowej miłości, oddaniu

i znaczeniu więzi między człowiekiem a psem. Książka pozwala spojrzeć na naszych czworonożnych towarzyszy z innej perspektywy, uświadamiając nam, jak głębokie są ich uczucia, zwłaszcza potrzeba bycia kochanym.

Jeśli chodzi o minusy tego szczególnego utworu, to brakuje w nim widocznego punktu kulminacyjnego. Według mnie z tego powodu bardziej przypominała ona większą ilość mniejszych opowiadań, w których każde miało swój punkt kulminacyjny. Mimo to bardzo dobrze mi się ją czytało, nawet w upalne dni, kiedy najchętniej nie robiłoby się nic. To książka idealna na lato, ale nie tylko. Zachęcam do jej przeczytania również, a może zwłaszcza, kiedy nadejdą jesienne i zimowe dni.

Zuzanna Nowakowska Kl. I E

 

 


 

After

Anna Todd

Na początku przyznam się do tego, że czekałam na dzień, w którym sięgnę po tę książkę. Słyszałam o niej wiele plotek, jak również milion pozytywnych i negatywnych opinii, które postanowiłam zręcznie ignorować, dopóki nie przekonam się na własnej skórze o co tyle szumu. Bo tego tej książce nie możemy odmówić – z pewnością narobiła ona niemałego bałaganu w świecie literatury young adult. Wielokrotnie spotkałam się ze sformułowaniem, że jest to ” Pięćdziesiąt twarzy Grey’a” tyle, że dla nastolatek. Owszem, muszę przyznać, że scen erotycafterznych było dość dużo, jeśli nie w każdym rozdziale, ale pod żadnym kątem nie przypominało to słynnej książki. E. L. James.

Zacznijmy jednak od początku. Anna Todd, młodziutka dziewczyna zakłada konto na Wattpadzie ukrywając się pod pseudonimem Imaginator1D i zaczyna publikować swoją historię niezwykle tajemniczo zatytułowaną „AFTER”, która tak naprawdę jest fanfickiem o Harry’m Styles’ie. (Jeśli nie wiecie kim jest ten mężczyzna, to nie martwcie się, wiele nie straciliście. Harry Styles to brytyjski wokalista, były członek popularnego boysbandu ONE DIRECTION, który obecnie zajmuje się swoją solową (nawet dobrze zapowiadającą się ) karierą.) Fanfiction o nim zaczyna zdobywać coraz szersze grono czytelników i zostaje okrzynięte fenomenem portalu Wattpad, przez co historia z internetowych kart przenosi się na papierowe.

Powiem szczerze, że dowiedziałam się o całej historii tego opowiadania w trakcie czytania pierwszego tomu. I muszę rzec, że w żadnym stopniu nie wpłynęła na moje odebranie tej książki, więc jeśli jest to dla Was ważne, nie macie się czego obawiać.

Fabuła tej książki, jest tak banalna, że aż przychodzi do głowy myśl, czy da się być jeszcze bardziej przewidywalnym. Oczywiście, że się da, jednak na szczęście autorka porzuca kiczowate i tandetne wątki, przez co z czasem historia nabiera rozpędu i staje się jeszcze ciekawsza dzięki nieoczywistym zwrotom akcji, których,uwierzcie mi, nie brakuje. Na początku jednak jest nudno, jak to zwykle z początkami bywa. Poznajemy ułożoną, perfekcyjną Tessę Young, która każdą minutę w swoim życiu ma idealnie zaplanowaną. Tessa jest typową nudną dziewczyną, w której nie ma nic zachwycającego, no chyba, że ktoś zachwycałby się jej uprzejmością i typowym charakterem miłej dziewczyny. Jeśli ona jest dobra w tej książce, to ktoś musi być też zły, prawda? Tym ” złym” jest Hardin Scott, zabójczo przystojny Anglik, który ma na ciele więcej tatuaży niż przekleństw w języku polskim. Mówiąc krótko, chłopak wydziarany jest od stóp do głów. Dodatkowo jego zaletą lub wadą,zależy jak na to spojrzeć, jest pewność siebie oraz uderzająca szczerość. W tej książce, jak w wielu innych, zastosowany został chwyt literacki, zwany ” kontrastem światów” i wbrew pozorom ten motyw bardzo dobrze wypada na tle collegu, gdzie każdy nagle zaczyna sobie uświadamiać kim jest i kim chce być. Jak się pewnie domyślacie, zakochują się w sobie, bo jest to w końcu romans, ale nie jest to prosta miłość. Co to, to na pewno nie. W tej książce nigdy nie jest cukierkowo i ładnie, wręcz przeciwnie. Przeważnie jest tam dość brutalnie i czasami ta książka nazbyt przypomina rzeczywistość. Przysięgam, że z pewnością fabuła jeszcze nie raz Was zaskoczy.

Bardzo chciałam przeczytać tę książkę i osobiście bardzo się cieszę, że przeczytałam cały cykl” After”. Powiem szczerze, że nie mam pojęcia jak to się stało, ale na dwa tygodnie ta saga zawładnęła moim życiem, jakkolwiek to brzmi. Historia miłości Hardina i Tessy nie jest prosta, bardziej przypomina wyboistą drogę pełną dziur niż gładką autostradę, ale mimo tego w jakiś sposób jest piękna i ja oddałam swoje serce temu opowiadaniu. Przede wszystkim jednak oddałam moje serce Hardinowi, w którym dostrzegłam wiele swoich cech, z którymi tak jak on zmagam się na codzień. W tej książce dostrzegłam dużo wątków i motywów, które pozostały w cieniu miłości pomiędzy naszymi głównych bohaterami, ale łatwo jest je oddnaleźć, jeśli się dobrze szuka. Jeden motyw szczególnie zwrócił moją uwagę, a mianowicie motyw odkrywania samego siebie i akceptacji tego kim się jest. Bohaterowie tej książki zmagali się z tym przez cały czas. Czy im się udało dowiedzieć się w końcu kim tak naprawdę są? Musicie sami się przekonać.

Zachęcam Was do przeczytania, jeśli tak jak ja uwielbiacie zatracić się w opowiadanej historii. Nie jest ona dziełem wybitnym takim jak „Wichrowe Wzgórza” czy „Duma i Uprzedzenie„, ale nie można zaprzeczyć, że wciąga do swojego świata i puszcza dopiero przy ostatniej stronie. Gdybym miała przyznawać gwiazdki, dałabym 7/10.

zly romeo

 

 

 

Zły Romeo

Leisa Rayven

Reklamowana wielokrotnie na różnych stronach, zwłaszcza na Facebooku (dzięki któremu miałam okazję przeczytać kilka fragmentów tej książki) zaciekawiła mnie przez wzgląd na tytuł, całkiem dobrze zapowiadającą się fabułę i tlącą się nadzieję, że może tym razem zrozumiem światowy oraz wiekowy fenomen „Romea i Julii” W. Szekspira. Niestety, z udawanym smutkiem muszę rzec, że autorka „Złego Romea” również poległa, starając się namówić mnie do zrozumienia geniuszu tego szekspirowskiego dramatu. No cóż, może kiedyś się uda.

Cała historia zapowiada się naprawdę dobrze, ponieważ stykamy się z Brodway’em, który jest miejscem akcji książki ,i z kręgiem aktorów, którzy mimo iż perfekcyjni na scenie, są beznadziejni w prawdziwym życiu. Główna bohaterka Cassie Taylor spotyka na swojej drodze hipontyzującego Ethana Holta, który łamie jej serce. Po latach spotykają się na scenie teatru, skazani na odgrywanie przeklętych kochanków, jak uroczo nazywa Romea i Julię literatura. Cóż, śmiało można powiedzieć, że cała relacja bohaterów to dramat, jednak nie mam pojęcia czy bliżej im do komedii czy tragedii.

Na początku zacznę od tego co mi się podobało w tej książce. Z pewnością trzeba pochwalić Leisę Rayven za dobór miejsca akcji, gdyż uwielbiam brodwayowski klimat i teatr w każdym tego słowa znaczeniu. Ujęł mnie również fakt, że choć Cassie i Ethan są cenionymi i rozpoznawalnymi aktorami, przed sobą nie potrafią udawać. Ten sposób pokazania ich miłości sprawia, że wydają się szczerzy, choć nie mówię, że prawdziwi. Bo ta pozycja wydawnicza związana jest z rzeczywistością bardzo cienką nicią, która momentami zostaje naderwana.

Nie lubię postaci Cassie. Nie wiem czy to przez jej chęć przypodobania się wszystkim czy przez to, że zachowuje się jak napalona idiotka w towarzystwie Ethana. Po prostu jej nie lubię, oczekiwałam od jej postaci czegoś więcej, a dostałam tylko zakochaną dziewczynę, która później wypiera się miłości. Ethan to zupełnie inna bajka. Tajemniczy, schowany za pozorami łajdaka, szczery do bólu, chłopak ze swoimi sekrecikami, który odpycha od siebie wszystko i wszystkich. Kobiety lubią opatrywać rany skrzywdzonym przez los, ale osobiście bardziej polubiłam Ethana, który powrócił do Cassie po latach niż tego z collegu. Ta postać podoba mi się przez to jaka metamorfoza w niej zachodzi. Nie jest ona drastyczna, jednak zauważalna. Holt z chłopaka zamienia się w mężczyznę, który w końcu godzi się z tym, że ktoś go kocha i akceptuje ten fakt, starając się naprawić swoje błędy. Jego postać nie jest idealna, ale lepsza niż postać Cassie, co jest ,delikatnie mówiąc, smutne.

Motyw dziennika, który przewija się kilka razy jest już znany i nie dorzuca on powiewu świeżości, bardzo potrzebnego w tej książce. Cała historia jest o miłości, a jednak gdzieś ona umyka między kartkami i jej nie dostrzegamy, nie licząc zapewnień jakimi są słowa kocham cię. Możemy czytać o nibychemii między bohaterami, ale ja jej w ogóle nie czułam, ani w dialogach, ani w działaniach. Momentami wiało nudą.

Myślę, że tę książkę, każdy sam powinien przerobić, w zależności od tego kto co lubi. Ja osobiście nie zostałam jej wielką fanką, jednak do Was może ona przemówi. Gdybym miała przyznać gwiazdki to dałabym 4/10.

Podobne wpisy

2025

2025

wtorek 7.10.2025 Królowe Nauki – geniusz, pasja i odkrycia, które przeszły do historii – wykład inauguracyjny Mgr Sylwia Biały Czy nauka ma płeć? Oczywiście, że nie! Ale przez wieki to głównie mężczyźni dostawali nagrody, a kobiety… cóż, często ich odkrycia przypisywano komuś innemu. W tym...

WŁADKI

"Władek" to ustanowiona przez Radę Pedagogiczną w 2014 roku nagroda-wyróżnienie, przyznawana za wkład i zaangażowanie w tworzenie codziennego i odświętnego życia szkoły. Otrzymują ją absolwenci ostatnich klas (dawnej 3, obecnie 4) na uroczystości zakończenia nauki w szkole. Kandydatury zgłaszane...

Erasmus+ 2021 - 2027

            W ramach projektu dofinansowanego przez Unię Europejską nauczyciele naszej szkoły uzyskali możliwość brania udziału w szkoleniach i wizytach pracowniczych w szkołach europejskich. Przyznano nam Akredytację Erasmusa w sektorze...

1 Comment

  1. Trackback: Biblioteka poleca | I Liceum Ogólnokształcące im. Władysława Broniewskiego w Bolesławcu

Komentarze wyłączone.